-Hej, jestem Zoey Moore, miałam tu pracować. Czy jest tu gdzieś szef? –Wydusiłam z siebie najmilej jak potrafiłam. Wzrok dziewczyny jednak momentalnie mnie zgasił. Obejrzała mnie od dołu do góry. Gdy skończyła ten dziwny przegląd, wróciła do przecierania palmowego mebla.
-TRACCCYYYY!!! Rusz się z tymi serwetkami!!! –Krzynęła, zupełnie mnie ignorując. Stałam w tym samym miejscu, niepewna co teraz zrobić. Rozejrzałam się po wnętrzu –wszędzie panowały motywy palm, bambusów, na jednej ścianie wisiały deski surfingowe. Nagle zza drzwi wyszła nieziemsko śliczna blondynka. Jej długie, proste włosy sięgały jej aż do pośladków. Miała na sobie króciutką bluzkę, odsłaniającą jej płaski, opalony brzuch, o którym marzy każda dziewczyna. Delikatny makijaż, tylko potęgował jej egzotyczny wygląd. Od patrzenia na nią momentalnie poczułam się jak brzydka, szara flądra którą może wyrzuciło na brzeg zaraz przy pięknej syrenie. Spojrzała na czerwonowłosą, znad długich rzęs. W ręku trzymała paczkę serwetek. Domyśliłam się, że to musi być ta Tracy.
-To ostania paczka, Emma. Przeszukałam cały magazyn. –Podeszła i wręczyła jej serwetki. Emma wzięła je i spojrzała na mnie.
-Na razie to ja tu żądzę. Wyluzuj nowa, będzie spoko. –Puściła mi oczko i uśmiechnęła się. Odetchnęłam z ulgą i odwzajemniłam uśmiech. Emma zawołała pozostałych. Z kuchni wyszły jeszcze dwie dziewczyny i brunet, który, jak się później dowiedziałam, miał na imię Harry.
-Okej dziewczyny, to jest Zoey, oprowadźcie ją, pokażcie jej co ma robić. –Rozkazała i natychmiast wróciła do czyszczenia stolika. Nieśmiałość wzięła górę, zaczęłam uśmiechać się nerwowo. Poszłam za nimi do kuchni. Małe, skromne pomieszczenie, prawie w całości białe, było idealnie wyczyszczone i posprzątane.
-Jestem Jessica. Mów mi Jess, Jessy, Brownie lub jakkolwiek chcesz. –Brunetka uśmiechnęła się szeroko i podała mi rękę. Miała ciemne, kasztanowe oczy, zupełnie jak jej włosy. Mocno pofalowane, sięgały jej do ramion. Mimo krótkiego pobytu tutaj już zdążyła złapać delikatną opaleniznę. W głowie majaczała mi myśl „zapamiętaj imiona, zapamiętaj imiona, zapamiętaj imiona…”. Następnie przedstawiła się „nieco” grubsza dziewczyna. Jej włosy przypominały coś a la wymiociny jednorożca –krótko ścięte, niebiesko-zielono- fioletowe. Ograniczyła się do podania imienia. Michelle. Choć prosiła by zwracać się do niej Michi. Nie czekała nawet aż odpowiem, wyciągnęła papierosa i wyszła na zaplecze. Jessica jeszcze raz się uśmiechnęła i delikatnie potruchtała za nią. Tymczasem odwróciłam się do blondwłosej piękności, która stała z założonymi rękami i czekała, aż zwrócę na nią dostateczną uwagę.
-Ja jestem Tracy. Szczerze mówiąc, jestem jedyną normalną tutaj osobą. Jessy zachowuje się, jakby była psychicznie chorą dziewczynką, która przedobrzyła z środkami rozweselającymi a Michi…no, sama widziałaś. Dużo razy proponowałam jej dobrą dietę. –Wzruszyła ramionami. Oho, królowa. Nienawidzę takich osób. Już po samym wyglądzie powinnam się domyślić, że jej ego jest wyższe niż czarne szpilki które ma na sobie, ale postanowiłam, że nie będę oceniać książki po okładce. Cóż, jak widać, ta książka składa się tylko z okładki. Z dużej ilości okładek. W sumie to nie jest nawet książka. Książka nie może być tylko okładkami. No chyba że to jakiś rodzaj książki, w której pokazane są różne rodzaje i gatunki okładek..
Zaraz, zaraz, co ja gadam?! To nawet już nie jest metafora! Wyczekujące spojrzenie Tracy uświadamia mi, że coś do mnie mówiła.
-Słuchaj, wiem, że się stresujesz, ale mam zamiar powtórzyć ostatni raz i radź sobie sama. Tu są gary, ale nie będziesz ich potrzebować. Twoim zadaniem będzie przyjmowanie zamówień i przecieranie stolików raz na jakiś czas. Chyba sobie poradzisz?
-Jasne. –Odpowiedziałam krótko. Tracy kiwnęła głową zadowolona i wyszła. Gdy miałam pewność, że zostałam sama, wyciągnęłam telefon i sprawdziłam wiadomość.
Hej śliczna, przepraszam cię za Trisa, już zaczynało być miło. J Co ty na to, żebym odebrał cię po pracy i pokazał okolicę? Miłych snów,
Nico
Poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Do końca dnia nie mogłam przestać myśleć o tym smsie. Na szczęście klientów było tak niewielu, że nie musiałam obrywać za moje rozkojarzenie. Spacer z Nico? Po pracy? W dodatku nazwał mnie śliczną.
-Już kończysz? –Uśmiechnął się. –Widzę, że udało ci się zdążyć na czas, jednak cię nie wylali, gratuluję. –Zachichotałam cicho jak dziewczynka, która dostała nową lalkę. Chłopak chyba nic nie robił sobie z wpatrujących się w niego oczu pozostałych dziewczyn, tylko delikatnie odgarnął kosmyk moich włosów z twarzy i założył mi je za ucho. Poczułam jak ciepły, przyjemny prąd spływa po moim ciele, od miejsca, w którym mnie dotknął, aż po czubki palców u stóp.
--Nico? –Usłyszałam głos, na dźwięk którego chłopak momentalnie się wyprostował i wyciągnął rękę z moich włosów, jakby został przyłapany na robieniu czegoś złego. Zdziwiona
-Tracy…co ty tu robisz? Myślałem, że wyjechałaś do Włoch, mieszkać u cioci…
-Stęskniłeś się za mną? –Rzuciła kąśliwie blondynka. Nico tylko zilustrował ją surowym spojrzeniem.
-Chodź Zoey. Wychodzimy. –Powiedział do mnie, wciąż patrząc na blondynkę. Nigdy nie widziałam, żeby Nico patrzył na kogoś z taką powagą i…złością? Mimo, że normalnie wygarnęłabym mu, że nie będę słuchać jego rozkazów, to posłusznie odłożyłam ścierkę, pożegnałam się z dziewczynami i Harrym, a następnie wybiegłam za Nico, który pośpiesznie wyszedł z budynku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, tu Ellie :) Chciałam tylko powiedzieć, że rozdziały staramy się dodawać co OKOŁO 10 dni ;) No i serdecznie dziękujemy za komentarze, każdy jest na wagę złota <3 Miłego dnia :*
10 dni to sporo xd Mnie się rozdział bardzo podobał :> Lubię postać, jaką jest Zoey ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy :*
among-the-people.blogspot.com
właśnie się zorientowałam z tymi 10 dniami xd Akcja fajna, zaciekawiło mnie kim jest Tracy dla Nicolasa... No cóż pewnie niedługo się dowiem xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSzkoda że co 10 dni dodajecie a nie co 5, ale i tak bede go czytać :D
czekam na następny